Do Urugwaju najtaniej popłynąć. A że pływałem już na deszczowych ulicach Buenos, to napełniony doświadczeniem na falach kosmicznej energii i Rio da Platy dotarłem do Urugwaju.
Ale wpis będzie o snach. Podróżowanie jest jak sen. Nierealne, wyrwane z kontekstu rzeczywistości. Zasypiasz się w jednym państwie, budzisz się na innym kontynencie. Jednak problem(?), gdy sny zaczynają się zlewać z rzeczywistością… Śni mi się na ten przykład, że jadę autobusem, otwieram oczy, a tu jadę autobusem.
A wpis jest dlatego, że na pokładzie Isabel śniło mi się, że wypadłem za burtę. Oczywiście nieprawdopodobne, bo wypadłem na zakręcie wypchnięty siłą odśrodkową. Bo statek ostro zakręcał. Wyłowili mnie i przemoczony zacząłem się martwić, że będę musiał kupić nowy bilet. I się obudziłem. I przeżyłem Ulgę! Przez duże U i nawet poprzedzające je T. Też duże
Niby w tym nic szczególnego, ale później przyszła inna myśl. A co jeśli śnię teraz? Zaraz się obudzę i okażę się, że prawie 3 miesiące w Am.P to jedna noc w łóżku. Albo jeszcze inaczej. Że prawie 23 lata to poobiednia drzemka jakiegoś robotnika z Ursusa?
Brr