Pobyt w Campo Grande zbliża się ku końcowi. O23.59 odjeżdżam autobusem w stronę boliwijskiej granicy.
Podsumowując Campo Grande… Dla głodnych zabytków turystów nie będzie to raj (a nawet mały raik). Po prostu większe miasto na drodze do Boliwii lub Paragwaju. Jednak czy nie ważniejszy są ludzie? A ci tutaj są wspaniali. Po prostu szczerzy, otwarci, kochający życie.
Impreza o której pisałem poprzednio udała się pysznie. Udało mi się nawet załapać na plakat reklamujący event (jako Polonês amigo). Zespół niestety się nie pojawił natomiast atrakcją była polska muzyka. Brazylijczycy pokochali Jamala i Vavamuffin.
Brazylio do zobaczenia w przyszłym miesiącu!