CBBA potrafi wymęczyć. Drepczę od świtu do zmroku, a krokom końca nie widać.
Na wstępie ciekawostka. W CBBA znajduje się figura Jezusa Ch. Taka jak w Rio, tylko. większa. Jest wyższa, szersza, cięższa i na pewno mniej znana. Z tego co wiem, to właściwie jest największa na świecie. Widok ze wzgórza wart jest pokonania 800 (chyba?) schodów. Jak już człowiek się napatrzy, to można pohuśtać się na huśtawce. Myślę, że to jeden z najwyżej położonych placów zabaw ever. Jako że byłem wszedłszy rano, to udało mi się nie spotkać za wielu ludzi. Za to przypadkowo zostałem świadkiem powstawania teledysku do utworu lokalnego zespołu. Mam nadzieję, że załapałem się w którymś kadrze.
Oprócz największej na świecie figury, CBBA ma jeszcze jedno naj. Podobno największy w Ameryce Południowej bazar. I rzeczywiście jest ogromny. Jak na moje oko to tak z 3 - 4 razy większy od ś.p. jarmarku europa. Oczywiście można kupić tam wszystko. Od początku pobytu w Boliwii zastanawiałem się skąd boliwijskie kobiety biorą te wszystkie ubrania, bo w H&M ich nie widziałem. Okazało się, że na rynku istnieją specjalne specjalne stragany z akcesoriami dla boliwijskich senioritas. Można na nich nabyć kompletny strój. Od barchanowej bielizny, przez kolorowe sukienki i fartuszki a na kwietnych kapeluszach kończąc. Zdjęć nie ma, bo spotkany po drodze policjant poradził schować aparat.
Wspomniałem już nieco o wyglądzie miejscowych. I tak idąc ulicą patrzę się na tych kolorowo ubranych ludzi - a oni się patrzą na mnie. Dzieci ciągają mamy za rękaw wytykając mnie palcem a panowie łapią się za uszy komentując coś pod nosem. I teraz nie wiem, czy oni są większą trakcją dla mnie, czy ja dla nich.
Oczywiście pisałem o tym, co mnie zachwyca, jako przejezdnego. Ale Boliwia w CBBA ma także inną twarz. Na ulicach jest masa żebrzących ludzi. Niektóre zaułki są okupowane przez całe rodziny. Każdego dnia, widziałem protest (i nie były takie wesołe jak ten z drogi do Santa Cruz) Policja używała pałek i gazu. Podczas gdy ja cieszę się z ceny za nocleg w centrum miasta w pojedynczym pokoju z łazienką za 25zł, cały sprzęt AGD i RTV jest droższy niż w Polsce. Co więcej za ten towar można płacić tylko w dolarach.
Piątek 22:00, czekam na autobus do La Paz. Obawiam się, że stolica będzie znacznie bardziej turystyczna i tym samym mniej prawdziwa. W CBBA turystów których spotkałem, mogę policzyć na palcach jednej ręki. I dobra moja, że zobaczyłem "prawdziwą" Boliwię. I taką ją zapamiętam: kolorową, zwariowaną, pełną kontrastów, a także pachnącą pomarańczami, kadzidłem i pop-cornem.