Geoblog.pl    hrabia    Podróże    Ameryka Południowa 2012    Disneyland dla dorosłych
Zwiń mapę
2012
18
lis

Disneyland dla dorosłych

 
Kolumbia
Kolumbia, Santa Marta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10230 km
 
W Santa Marcie zostaliśmy odrobinkę dłużej niż planowaliśmy. Głównie dlatego że było tanio, ciepło i w sumie ładnie. Santa Marta to nadmorska miejscowość, która moim zdaniem składa się z 3 dzielnic. Pierwszą z nich, najbardziej oddalaną od morza stanowią mieszkania rodowitych Kolumbijczyków, gdzie po prostu żyją. Tam turyści nie zaglądają. W sumie nie dlatego, że strach, ale po prostu nie ma po co. Drugi obszar stanowi coś, co nazywa się rynkiem. A jest to po prostu ulica, po której jeżdżą wszystkie najważniejsze linie autobusów i autobusików, a po obu stronach jezdni aż roi się od drobnych handlarzy, To obszar wspólny na którym spotykają się rodowici mieszkańcy i turyści bowiem, można to zjeść, napić się, kupić, buty, ubrania, środki gospodarstwa domowego, filmy na dvd, komórki, lampki choinkowe i pewnie jeszcze milion innych rzeczy, które leżą na niższych półkach i są dostępne jedynie dla miejscowych po wygwizdaniu odpowiedniego kodu. Trzeci obszar to hostele i hotele wokół plaż. Miejscowi tam nie wpadają, bo właściwie nie ma po co, oprócz rzecz jasna taksówek przywożących turystów, a także wszechobecnych dilerów i panien lekkich obyczajów, ale o tym za chwilę.

Tutaj się nie spieszyliśmy. 30 stopni na plusie i całkiem ładne plaże skutecznie rozleniwiają. Co więcej ciekawe są też okoliczne góry, które wprost zachęcają do spacerów. Skuszeni taką perspektywą wybraliśmy się raz nawet na spacer po wzniesieniach naokoło, ale to był raczej mało uczęszczany szlak i skończyło się tak, że po drodze musieliśmy przerwać wycieczkę i zejść jakimś zboczem. Szczytu żadnego nie zdobyliśmy, za to zyskaliśmy kilka ładnych widoków a także masę zadrapań na rękach i nogach, bowiem tutejsze chwasty rosną gęsto i jeszcze najeżone są jak dzikie w jakieś kolce.

Wspomnieć miałem o tych dilerach. Jak powszechnie wiadomo lub nie, Kolumbia oprócz niewątpliwych uroków w postaci pięknych pejzaży i sporej ilości tytułów miss znana też jest z wyjątkowo tanich narkotyków. Tym samym wykształciło się tutaj coś w rodzaju narkoturystyki. Przekonaliśmy się o tym sami będąc wieczorową porą na plaży, gdzie znajdują się także kluby. Podobno miała tam być niezła fiesta, ale coś nie wyszło. Oczywiście zawiedli turyści, którzy po prostu nie przyszli, bowiem miejscowi byli doskonale przygotowani. Tutaj nie trzeba szukać nielegalnych używek, to one znajdują ciebie. Okazało się, że 3/4 pieszych to dilerzy, którzy mają wyznaczone swoje małe rewiry poza granice których się nie wychylają. Każdy z nich pozdrawiał nas już z daleka. Większość z nich mówiła lepiej po angielsku niż znakomita część "zwykłych" Kolumbijczyków. Chociaż dla większości mieszkańców Ameryki Południowej Polska to dość egzotyczny kraj o którym wiedzą mniej niż przeciętna stonoga o pismach Nietschego, to jednak diler musi być na bieżąco z sytuacją polityczną i geograficzną, aby móc o czym zagaić. Bez cienia wątpliwości zgadywali, że stolicą jest Warszawa, zaś jeden z nich spróbował coś nawiązać o konfilkcie polsko-gruzińskim, ale musieliśmy mu wytłumaczyć, że jednak trochę coś pomylił. Z pewnością gdybyśmy byli ze Stanów pogadaliśmy o ostatnich wyborach i sytuacji ekonomicznej.

Bardzo szybko sytuacja ta stała się na tyle kuriozalna, że zaczęliśmy mieć z tego naprawdę niezły ubaw. Wymyśliliśmy, że dla nich to ciężka praca, bo zarobek przecież żaden. że mają swoje związki zawodowe, zapomogi, fanpage na facebooku przerwy obiadowe, itp, itd. Tak jak mówiłem, Kolumbijczycy byli przygotowani na turystów na 101%, tyle, że Ci nawalili i po prostu się nie pojawili, bo sezon dopiero za miesiąc. Dlatego też moim jedynym skojarzeniem z takim obrazkiem było wesołe miasteczko pełne najwyższej klasy zjeżdżalni i atrakcji. Po prostu taki disneyland dla dorosłych z kokainą zamiast rollercoasterów i dziwkami zamiast Myszki Miki.

ps. Podobnie miała się sytuacja z mówiąc łagodnie pannami lekkich obyczajów, które stanowiły pozostałą 1/4 pieszych. Z tą różnicą, że one jednak do nas nie podchodziły. Albo wyglądamy na takich, którzy nie potrzebuję takiego tawarzystwa albo na takich, których po prostu nie stać. Ale jestem pewien, że przy bliższym spotkaniu także moglibyśmy porozmawiać o wyborach w USA i konfilkcie polsko-gruzińskim.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
kubiakdorota
kubiakdorota - 2012-11-25 11:28
Po Twoim opisie Szymku, nie wiem czy mam nawiązać do "pokarmu "bogów w postaci wszelkich używek nie za bardzo dozwolonymi na Starym Kontynencie ( poza pewnym enklawami :)) czy też skupić się na Twoich wyczynach akrobatycznych. Zdjęcie , gdzie Twoje dredy wirują niczym u tancerza Derwisza, jest z pogranicza abstrakcji i czegoś nierealnego.
A swoją drogą jak świat długi i szeroki - wszędzie można spotkać panie ... i panów , którzy oferują "niebiańskie" uniesienia. Kto z tego korzysta , to już inna para kaloszy. To temat rzeka- po co człowiek żyje i co tak naprawdę jest mu potrzebne do życia!
 
kubiakdorota
kubiakdorota - 2012-11-25 11:41
Wyprawa w góry nieprzetartym szlakiem przypomniała mi , nie wiem dlaczego, wiersz "W malinowym chruśniaku":)
Pamiętam jak w Albanii postanowiłam zdobyć pewną górę... i maszerowałam po chaszczach niczym przewodnik z dżungli amazońskiej. Wyglądałam jakbym spała w nie tylko w malinowych chruśniaku a na plantacji akacji lub agrestu. Słodycz zdobycia górki połączona z ze "słodyczą" zadrapań była bezcenna - za wszystko inne można zapłacić kartą Visa :)
 
 
hrabia
Szymon
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 57 wpisów57 27 komentarzy27 512 zdjęć512 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
07.11.2012 - 30.11.2012
 
 
05.07.2010 - 18.09.2010